Marta, mama Leili, nie chce rozmawiać o przeszłości, o ojcu dziecka, o powrocie do Polski. Ojciec Leili jest Algierczykiem, mała urodziła się dwa i pół roku temu w Hiszpanii. Po powrocie do kraju wydawało się, że zaczynają nowe życie, że teraz wszystko będzie już dobrze. Właśnie wtedy padł na nich wyrok - Leila jest chora na cukrzycę. Odtąd nic nie miało już wyglądać tak samo.
- Konieczne jest nieustanne sprawdzanie poziomu cukru we krwi Leili, zaś posiłki musimy jej podawać aż 8 razy dziennie. To oczywiście wywołuje bunt, wnuczka nie rozumie, dlaczego nie może bawić się spokojnie z innymi dziećmi, dlaczego wciąż musi jeść i dlaczego, choć ma już obolałe paluszki, nadal jest kłuta - ze łzami w oczach mówi babcia dziewczynki.
Marta po powrocie do Polski jest bezrobotna, sprawa alimentów jest zaś nie tylko skomplikowana, ale i precedensowa. Nie wiadomo, kiedy uda się ją rozwikłać, a póki co rodzina dziewczynki ledwo wiąże koniec z końcem. Marta nie może podjąć pracy, bo córeczka wymaga nieustannej opieki i kontroli, pilnowania odpowiedniej diety. Jedynym rozwiązaniem, które ulżyłoby Leili jest pompa insulinowa. Niestety taki zakup pozostaje całkowicie poza zasięgiem rodzinnego budżetu, kosztuje bagatela 16 tysięcy złotych.
- Zwracaliśmy się z prośbą o pomoc do fundacji Jerzego Owsiaka. Na razie nie ma żadnej odpowiedzi, a tu każda chwila jest ważna. Nie mogę patrzeć, jak wnuczka cierpi - mówi babcia.
Jak na złość, Leila jak każde dziecko w jej wieku uwielbia słodycze. Jak wytłumaczyć małej dziewczynce, że nie może ich jeść?
- Niedawno uległyśmy i kupiłyśmy małego batonika - wspomina Marta. - Po kilku kęsach Leila zaczęła dziwne się zachowywać, była agresywna, niespokojna. Od razu zmierzyłyśmy cukier - okazało się, że jego stężenie we krwi niebezpiecznie wzrosło. Tak bardzo się przestraszyłam, przecież coś takiego może zakończyć się śpiączką!
Marta nie spuszcza córki z oka, chodzi za nią krok w krok, stale bada poziom cukru, dba, by nie jadła czegoś, co może jej zaszkodzić. Na plac zabaw wybiera się z wielką torbą, w której nosi cały potrzebny sprzęt. Jest ciężko? Na pewno, ale nie to jest najważniejsze. Od zmęczenia fizycznego znacznie gorszy jest strach. Że któregoś razu nie zdążą, że mała w ukryciu zje cukierka…
Same na pewno nie zdołają kupić pompy insulinowej. Jeśli ktoś z Państwa zechciałby ulżyć w cierpieniu malutkiej Leili i przyczynić się do zakupu tego sprzętu może wpłacać pieniądze na konto: Marta Gronc PKO BP SA 66102021370000910200761965 tytuł Leila - Pomoc w leczeniu i zakupie pompy insulinowej.
Leila na pewno będzie wdzięczna. Dzięki temu w jej dzieciństwie pojawi się więcej słońca, a na jej ślicznej buzi być może częściej będzie gościł uśmiech…