Cóż niezwykłego może się wydarzyć podczas zwykłych robót? A jednak... Wszystko zaczęło się od tego, że były prowadzone prace przez parafię ewangelicką w Lubaniu przy zabytkowej świątyni Marii Panny, będącej kościołem parafialnym tej wspólnoty.
- W trakcie prac remontowych jesienią 2006 roku, dotyczących budowy odpływu wody i wyłożenia nowej kostki przy wejściu do kościoła ewangelickiego w Lubaniu, odkryliśmy niespodziewanie, że ta duża płyta leżąca przy wejściu do kościoła jest nie tylko zwykłym kamieniem - ale jest przepięknym epitafium pochodzącym najprawdopodobniej z pierwszej połowy XVIII wieku – mówi o tym wspaniałym odkryciu proboszcz parafii ks. Cezary Królewicz. - Z uwagi na tak cenne znalezisko zabezpieczyliśmy je we wnętrzu naszego kościoła. Myślę, że nie jest przypadkiem, że ta płyta leżała przy samym wejściu, u progu naszej świątyni. Nie sądzę, żeby to był przypadek – to na pewno ma znaczenie i jest duże prawdopodobieństwo, że pochodzi z tego kościoła - dodaje.
Dzięki trosce gospodarza parafii i innych ludzi udało się zabezpieczyć to znalezisko. Epitafium jest dość duże. W jego rogach znajdują się znane biblijne sceny, jak choćby upadku człowieka poprzez grzech pierwszych rodziców czy obraz ukrzyżowanego Chrystusa, zdają się mówić o związku historii zbawienia z ludzkim życiem i nadzieją szczęścia wiecznego. Zwieńczone jest ono głowami aniołów, zaś na spodzie widnieje jakby postać czaszki, jakby głowy księcia piekieł czyhającego na ludzki upadek – całość ma formę zbliżoną do otwartej księgi. Jak się okazuje, stare zabytkowe epitafia nagrobne to wspaniałe świadectwo ludzkiej wiary i życia, o których jeszcze dziś możemy nieco się dowiedzieć rozszyfrowując rzeźbione gotyckim pismem inskrypcje. Podczas spotkania naszego dziennikarza, który zresztą jest zapalonym fascynatem historii, z pastorem udało się odczytać bardzo wiele ciekawych fragmentów tej płyty. I tak rozszyfrowano po lewej stronie epitafium nazwisko - Christian Grißlers. Dowiadujemy się, iż urodził się 27 października 1648 roku, kiedy zawarty był pokój westfalski – co również jest odpowiednio zaznaczone. Ów zacny mąż, któremu wystawiono ten nagrobek zmarł w wieku 64 lat, 19 tygodni i 4 dni – 13 marca 1713 roku. Nie byłoby w tym nic szczególnego i odkrywczego gdyby nie fakt, że przy identyfikacji poszczególnych liter posiłkowano się starym luterańskim śpiewnikiem z lat 30-tych XX wieku, by poprawnie odczytać niektóre fragmenty epitafium, porównując poszczególne litery oraz inicjały – zresztą ta sprawa w gotyckim piśmie nie należy do łatwych. Okazało się przy tym, że prawa strona płyty dotyczy jego małżonki – Reginy Grißlerin (zachowana żeńska forma nazwiska męża), urodzonej 24 maja 1653 roku, zakończywszy swój doczesny żywot w wieku 87 lat, 16 tygodni i 5 dni - 18 września 1740 roku. To ostatnia data, która widnieje na tym wspaniałym znalezisku, więc przyjąć należałoby, iż owa płyta powstała po tym właśnie okresie, będąc de facto epitafium pośmiertnym obojga małżonków. Niestety zmarła dama nie doczekała tego czasu, kiedy Śląsk niemal w całości w wyniku wojen śląskich został włączony do Prus, co dawało wierze ewangelickiej wolność i zrównanie w prawach z wyznawcami katolicyzmu. Z wstępnych badań dokonanych podczas owych oględzin udało się również ustalić, iż ci państwo mieli 5 dzieci – jednego syna i cztery córki, choć zdaje się, że nie tylko te dzieci były bliskie ich sercu. Czytamy też tam o wielkiej nadziei i zaufaniu złożonemu jeszcze za życia w Bogu. Znaleźć możemy tutaj jeszcze wiele innych ważnych i równie ciekawych informacji o tych, którym zostało ono poświęcone – jednak niezbędne są jeszcze dalsze badania nad treścią napisów i symboliką, jaka dokładnie treść jest na nim zawarta. Proboszcz parafii zapewnił, że będzie nas informował o przebiegu dalszej identyfikacji zabytkowej płyty – tym bardziej wiedząc już, iż są ludzie, dla których odczytywanie tych starych i trudnych gotyckich inskrypcji nie stanowi problemu nie do przeskoczenia, a którzy chętnie pomogą w dalszych badaniach. Nie ulega więc żadnej wątpliwości, że to epitafium jest niezwykle istotnym i cennym znaleziskiem i zapewne nie ostatnim. Okazuje się zatem, że nie wszystko jeszcze zostało odkryte i zdarzyć się może, że jeszcze nie raz ziemia odsłoni przed nami swoje tajemnice...
Z dnia: 2007-02-06, Przypisany do: Nr 3(314)