Wprawdzie nie jest to wielka kwota, bo wynosi zaledwie 48 złotych na dziecko, ale w jej sytuacji jest to majątek.
Do niedawna mieszkała w Świeciu z czwórką swoich dzieci, z których dwoje najmłodszych urodziło się ze związku z ówczesnym partnerem. Dwoje starszych miało innych ojców, na które Anna miała zasądzone alimenty. Do niedawna wszystkie dzieci - z których najstarsze ma osiem lat, młodsze cztery, kolejne dwa i najmłodsze rok – dostawały świadczenia z opieki społecznej. W październiku kazano jej z wniosku wykreślić najmłodszą dwójkę. Anna nie może tego zrozumieć.
Z wyjaśnień kierownika Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Leśnej wynika, że winę za ten stan rzeczy ponosi chyba tylko ustawodawca, bowiem uprawnienia do pobierania świadczeń rodzinnych na dwójkę najmłodszych dzieci Anna straciła w momencie, kiedy po rozstaniu z ich ojcem wniosła pozew o alimenty. A tak się stało w październiku, o czym sama poinformowała MGOPS.
- We wrześniu tego roku Anna O. złożyła wniosek na świadczenia rodzinne dla czwórki swoich dzieci, ponadto na dziecko swojego partnera i wreszcie na niego samego – mówi Tadeusz Kupczak, kierownik MGOPS w Leśnej. – Na początku października wprowadziła korektę do wniosku oświadczając na piśmie, że rozstała się ze swoim partnerem i wystąpiła do sądu z wnioskiem o alimenty na jego dzieci. Zgodnie z Ustawą o świadczeniach art.7 ust.5 można przyznać świadczenia rodzinne i dodatki wtedy, jeżeli zostały zasądzone alimenty na rzecz dziecka od jego rodzica. Jeśli sprawa zostanie uregulowana prawnie, pani Anna ponownie świadczenia na tę dwójkę będzie otrzymywać. Starsze, z uregulowanym już statusem, cały czas je uzyskują. Muszę dodać, że my tę rodzinę monitorujemy i niestety, pani Anna O. nie ma ani na policji, ani wśród sąsiadów dobrej opinii. Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz leśniańska policja ostatnio skierowała do sądu wniosek o przymusowe jej leczenie. Matka nie może wychowywać czwórki dzieci mając problem alkoholowy.
Z kolei kobieta się broni, że nie ma w tym prawdy, bo alkoholu nie nadużywa a swoje dzieci bardzo kocha i stara się o nie dbać w miarę swoich możliwości. Są one jednak ograniczone, choćby z powodu niewielkich – a ostatnio jeszcze mniejszych - dochodów. Historia Anny jest skomplikowana. Żal kobiety ale jeszcze bardziej bezbronnych, niewinnych dzieci.
Z dnia: 2008-11-04, Przypisany do: Nr 21(356)