Dom państwa Cieślak jest jednym z najpiękniej położonych obiektów w Uboczu. Jadąc główną drogą przez wieś – mijając budynek dawnej poczty – trudno nie zauważyć górującego nad wsią budynku. Dom ten to typowa zabudowa pogranicza śląsko-łużyckiego - przysłupowa chata pochodząca najpewniej jeszcze z XVIII wieku. Państwo Cieślak aktualnie mieszkają w Gdańsku, ale z chwilą kiedy odrestaurują budynek chcą zamieszkać w Uboczu na stałe. 19 sierpnia br. na ich wniosek w obecności burmistrza Olgierda Poniźnika, sołtysa Roberta Mizgiera, radnego Marka Makowskiego i podinspektora ds. drogownictwa Urzędu Gminy i Miasta Arkadiusza Klask starano się zaradzić kłopotliwej sytuacji. Od 2001 roku starają się o wykup drogi gminnej przebiegającej koło budynku, dzielącej ich działkę. Część drogi zasypali wcześniej, bo wiodła wprost pod ich dom przez strome zbocze. Wybudowali nowy trakt pokryty asfaltem i prowadzący do ich własności innym torem. Gmina jednak nie może oddać tak ot sobie drogi będącej jej własnością.
- Rzeczywiście nie ma sensu odtwarzać starej drogi, bo byłaby ona uciążliwa dla wszystkich. Możemy jednak zaproponować zamianę gruntów, by zmiana ta nie pociągała dodatkowych kosztów – powiedział podczas wizji w terenie burmistrz Olgierd Poniźnik.
Sprawa została przedstawiona ostatnio Radzie Sołeckiej, gdyż dopiero po jej opinii o ewentualnej sprzedaży zadecyduje Rada Miejska w Gryfowie.
- Rada Sołecka odrzuciła możliwość oddania drogi gminnej państwu Cieślak – mówi sołtys Robert Mizgier. – Nie chcemy stworzyć niebezpiecznego dla gminy precedensu, bowiem chętnych na zajęcie podobnych traktów jest wielu, a do rozdania publicznego mienia nie można dopuścić. Takie jest zdanie naszej rady i mieszkańców Ubocza.
To właśnie głos mieszkańców rozstrzygnie o finale sporu. Jedynym wyjściem jest zamiana gruntów, na których leży kłopotliwa droga. Jednak na taki układ gdańszczanie nie są chętni, bo musieliby w zamian oddać prywatny dojazd. Jak twierdzą Cieślakowie – przez tą gminną drogę nie mogą ogrodzić swego terenu, który jest w ostatnich czasach coraz częściej nawiedzany przez różnych złodziei. Chcieliby zabezpieczyć dom, z którego i tak zniknęło już kilka zabytkowych rzeczy. Taki warunek stawia im ubezpieczyciel. Tak w ogóle trudno znaleźć w tej sytuacji dobre rozwiązanie. Tym bardziej, że gdańszczanie twierdzą, iż są niemile widziani przez mieszkańców Ubocza i czują się z tego powodu niezrozumiani. Z pewnością problem jeszcze nie raz powróci jeśli nie znajdzie się pomysł na rozwiązanie drogowego dylematu.
Z dnia: 2008-09-10, Przypisany do: Nr 17(352)