Rząd Platformy Obywatelskiej zapowiedział prywatyzację placówek służby zdrowia. Myśmy zbliżony proces transformacji dokonali kilka lat temu, przekształcając szpital powiatowy w Lubaniu w spółkę prawa handlowego Łużyckie Centrum Medyczne. Czy to wyjście przed szereg – patrząc z dzisiejszej perspektywy – będzie dla nas sprawą opłacalną, czy też może okaże się czynnikiem niekorzystnym, przysparzającym nam dodatkowych strat?
* Lucjan Żełabowski, starosta powiatu lubańskiego poprzedniej kadencji
- Sądzę, że obecne propozycje polityków zmierzające do przekształceń SP ZOZ w spółki prawa handlowego biorą się z paroletnich doświadczeń tych ostatnich. W trudnej sytuacji szpitali publicznych (w tym naszego lubańskiego SP ZOZ), gdzie przychody z różnych względów nie potrafiły równoważyć poniesionych przez nie kosztów, a z tego względu w sposób niezwykle szybki narastało zadłużenie, należało poszukać rozwiązań, które pozwoliłyby na zahamowanie tych niekorzystnych trendów. Spółka prawa handlowego jest podmiotem, który w przypadku szpitala powiatowego ma zabezpieczyć potrzeby zdrowotne mieszkańców powiatu w warunkach równowagi ekonomicznej, gdzie pojawia się zarząd, który odpowiada majątkiem własnym za niepowodzenia ekonomiczne, gdzie zaczyna się opłacać myśleć o przychodach a ograniczać koszty oraz motywować pracowników w kierunku takiego myślenia, bowiem jest tu granica długu, po której przekroczeniu trzeba będzie ogłosić upadłość. Przystępując do przekształcenia naszego szpitala w spółkę prawa handlowego w 2002 roku mieliśmy świadomość wielu zagrożeń oraz kosztów politycznych w tym trudnym procesie. W tym czasie były to przedsięwzięcia w obrębie szpitali nowatorskie. Brak było dostatecznej wiedzy o doświadczeniach działających już spółek, z których także chcieliśmy korzystać. Mimo to w tym kierunku poszliśmy, gdyż sytuacja naszego szpitala była niezwykle trudna, a chodziło przecież o to, by placówka była i zabezpieczała usługi medyczne dla mieszkańców, a także o to, by nie pozostało bez pracy około czterystu ludzi. Nie bez znaczenia był i jest także miastotwórczy charakter tego podmiotu i jego otoczenia. Wówczas i dzisiaj twierdzę, że gdyby nie powstało z początkiem 2003 roku Łużyckie Centrum Medyczne, to szpital lubański musiałby być zamknięty, gdyż jego stan nie pozwalał na prowadzenie bezpiecznych dla ludności usług medycznych. Oto niektóre z przyczyn:
* olbrzymie jak na warunki szpitala zadłużenie przekraczające dwuletni kontrakt z tendencją narastania według funkcji parabolicznej,
* zajęcia komornicze, które pozbawiały szpital środków na bieżącą działalność. Komornik zwalniał pieniądze tylko na wynagrodzenia pracownicze i to za pośrednictwem sądu. Za co więc można było kupować leki i pokrywać koszty pozostałej działalności operacyjnej? Zajęcia komornicze sięgnęły nawet środków trwałych i sprzętu szpitalnego, co było ewenementem w skali kraju,
* masowe roszczenia pracownicze dotyczące zaległych wynagrodzeń, a także innych należnych świadczeń sięgające kilka lat wstecz,
* działania związków zawodowych (było ich około sześciu), które nie pozwalały kolejnym dyrektorom na uzdrowienie sytuacji ekonomicznej, zwłaszcza w zakresie poprawy struktury zatrudnienia i dostosowania jej do potrzeb szpitala,
* w związku z zaległościami finansowymi u dostawców towarów i usług kończyły się możliwości zasilania szpitala w leki, ciepło, wodę, energię itd.
Dobrze się stało, że w tej trudnej sytuacji w 2002 roku ideę utworzenia spółki prawa handlowego wsparła większość rady powiatu oraz pracowników SP ZOZ, a w tym prawie wszyscy lekarze i spora część personelu średniego oraz pomocniczego. To dzięki nim udało się krok po kroku budować i umacniać ŁCM. Szkoda, że na tej drodze pojawiła się polityka, protesty i strajki części pracowników, co nie służyło spółce i opóźniło jej rozwój. Po ostatnich wyborach samorządowych znowu wkroczyła polityka do ŁCM. Czy to przyniesie korzyści, czy straty – czas pokaże. Odpowiadając na postawioną na wstępie tezę należy stwierdzić, że nasz SP ZOZ walcząc z dnia na dzień o przetrwanie nie miał czasu na czekanie z przekształceniem do dzisiaj. Powiem więcej, że takiego przekształcenia należało dokonać trzy lata wcześniej, a sytuacja powiatu i szpitala dzisiaj byłaby o wiele korzystniejsza.
* Krzysztof Konopka, prezes Łużyckiego Centrum Medycznego w Lubaniu
- Bardzo trudne pytanie, bardzo trudna odpowiedź. Ja osobiście pracowałem w zespole rządowo-samorządowym, byłem wiceszefem Komisji Zdrowia Związku Powiatów Polskich, która przygotowywała reformę służby zdrowia. Dotyczyła ona prywatyzacji, komercjalizacji pomocy publicznej państwa dla służby zdrowia. W ramach tych przygotowań i ustaleń do ustawy, która miała być uchwalona przyjęto założenie, że wszystkie SP ZOZ-y powinny przekształcić się w spółki prawa handlowego. Tylko na tej podstawie mogły skorzystać z oddłużenia. My w Bolesławcu również tworzyliśmy taką spółkę i dosłownie dwa tygodnie przed przekształceniem zatrzymaliśmy ten proces. Powodowały nami ostrzeżenia ówczesnych posłów przed podejmowaniem pochopnych decyzji, które wzięliśmy pod uwagę. Najważniejszym dla nas argumentem był fakt, że z pomocy publicznej państwa będą mogły skorzystać tylko SP ZOZ-y. W Lubaniu proces przekształcenia w tym okresie był już zbyt zaawansowany, by można było zatrzymać całą machinę. Ustawa z roku 2004 doprecyzowała, że z oddłużenia, czyli umorzenia zobowiązań publiczno-prawnych mogą skorzystać tylko SP ZOZ-y. Powołany wówczas został organ restrukturyzacyjny, w skład którego wchodził wojewoda. Zakład oświadczał, że wchodzi w okres restrukturyzacyjny a ustawa w tym momencie zatrzymywała wszystkich komorników na ten okres. SP ZOZ miał więc czas do podjęcia odpowiednich działań, które z jednej strony obejmowały negocjacje z wierzycielami cywilno-prawnymi nie należącymi do budżetu państwa, z drugiej zaś strony państwo na ten cel miało udzielić pożyczki rządowej. I w Bolesławcu tak się stało. W wypadku gdy cel restrukturyzacji po zakończeniu całego procesu został osiągnięty, a więc SP ZOZ-u bilansował się na działalności bieżącej, nie licząc zobowiązań wcześniejszych, pożyczka została umarzana nawet do 80 proc. zobowiązań w stosunku do budżetu państwa, także ZUS-u, i urzędu skarbowego. Z tego tytułu można było osiągnąć oddłużenia nawet do kilkunastu milionów złotych. Należałoby się zastanowić, czy Lubań nie uczynił tego za wcześnie. Patrząc na zobowiązania, które ostatecznie przejął powiat, chyba nie było innego wyjścia. Popełniono jednak błąd określając zbyt krótki termin likwidacji SP ZOZ i to, że nie pozostawiono żadnej działalności jak np. poradnictwa w SP ZOZ-ie a także własności budynków. W Bolesławcu wszystko to pozostało i tamtejszy SP ZOZ czerpał pożytki z dzierżawy budynku dla spółki oraz z kontraktu dotyczącego poradnictwa, co pozwalało spłacać zobowiązania w stosunku do wierzycieli. Nie był więc martwym podmiotem, który nie jest w stanie regulować swoich zobowiązań, dlatego proces likwidacji mógł trwać dłużej, przy czym zobowiązania stale by się zmniejszały. Ten model byłby bardziej korzystny także w przypadku Lubania. Zasadne byłoby rozwijanie poradnictwa aby budować wokół tego kontrakt przynoszący dochody, które z kolei pozwalałaby na spłatę zobowiązań. Zatem przejęcie długów przez powiat odbywałoby się znacznie później. W Bolesławcu został powołany zespół negocjacyjny złożony z profesjonalistów, dzięki któremu zobowiązania cywilno-prawne zostały zmniejszone do progu około 70 procent. Reasumując, uważam, że starostwo dołożyło wszelkich starań ku temu aby starannie dokonać przekształcenia w celu uratowania szpitala, by nadal mógł funkcjonować. Mam nadzieję, że proponowana przez rząd ustawa dotycząca przejęcia zobowiązań SP ZOZ-ów będzie dotyczyć także długów starostwa, które wzięło je w którymś momencie na siebie. Bo taki planowany jest proces – najpierw długi przejmuje powiat a od niego rząd. W Lubaniu już to się stało. Może więc nasz samorząd także będzie mógł skorzystać z tego oddłużenia. Podsumowując, szkoda, że trochę nie poczekano z rozpoczęciem przekształcenia, jeśli była taka szansa. Ja nie wiem, czy w tym momencie komornicy już nie upominali się o swoje. Być może nie było innego wyjścia. Jednym słowem dla spółki stało się dobrze, dla starostwa – źle.
Z dnia: 2008-06-17, Przypisany do: Nr 12(347)